Chociaż od śmierci doktora Zbigniewa Bystrzanowskiego minęły już tygodnie, legendarny lekarz wciąż jest obecny w naszym szpitalu. Postać doktora wraca każdego dnia w rozmowach, myślach i wspomnieniach personelu naszego szpitala.

 

Bystry

 

Doktor Zbigniew Bystrzanowski trafił do szpitala na gdańskim Srebrzysku w 1972 roku, jako stażysta.

- Do dziś mam przed oczami jego bujną czuprynę. Doktor trafił na mój oddział. To było wtedy zupełnie inne miejsce. Mieliśmy zaledwie 210 łóżek w całym szpitalu - mówi Wanda Rybnicka, pielęgniarka. - Od pierwszego dnia doktor Bystrzanowski wyróżniał się inteligencją, z miejsca zaczęliśmy nazywać go „Bystry”. Miał też nienaganne maniery i wyjątkowe podejście do pacjentów. Rozumiał, że tylko ktoś świadomy swoich możliwości będzie się rozwijał. Często alkoholicy leczą się nie z własnych chęci, a w wyniku presji społecznej. Doktor Bystrzanowski stwarzał im szansę by rozpoznali swój problem, zmienili swoje życie i wyszli z nałogu. Umiał ich słuchać i dotrzeć do każdego. Tym zjednywał sobie ludzi - wspomina pani Wanda.

 

Papa, Tata, Boss, Chief

 

Doktor Zbigniew Bystrzanowski pracował w szpitalu na Srebrzysku blisko pół wieku, będąc przez wiele lat jego dyrektorem, a także ordynatorem Oddziału Leczenia Alkoholowych Zespołów Abstynencyjnych. Tę ostatnią funkcję pełnił do końca swoich dni. 

- Był niesamowity. Takiego psychiatry już nie będzie. On żył tą pracą. Doktora Bystrzanowskiego wyróżniała duża charyzma w prowadzeniu uzależnionych. Swoim podejściem paradoksalnie zjednywał sobie pacjenta i motywował go do zmian - tłumaczy Bożena Cichosz-Łęgowska, ordynatorka Oddziału Terapii Uzależnień Alkoholowych. - Nigdy nie brzydził się pacjenta niezależnie w jakim stanie ten by nie trafił na oddział. Doktor Bystrzanowski troszczył się o każdego i powtarzał całemu zespołowi, że nie jesteśmy od ocen moralnych, a od pomagania. Dla pacjentów był jak ojciec. Sami nazywali go Papą. Na pacjenta złościł się tylko w jednej sytuacji, gdy widział go kolejny raz na oddziale. Brał go wtedy na rozmowę podczas której doktor Bystrzanowski stawał się dla pacjenta jak ojciec i to co wtedy mówił wynikało z troski o zdrowie i życie uzależnionego. Doktor uratował i przedłużył życie wielu pacjentom. Wielu z nich było na jego pogrzebie - wyjaśnia Bożena Cichosz-Łęgowska, która przepracowała na Srebrzysku wspólnie z doktorem Bystrzanowskim aż 32 lata.

Pacjenci go uwielbiali, ale jak zrobili coś inaczej niż się z nim wcześniej umawiali to mimo, że był łagodny jak baranek, to trząsł całym budynkiem. Miał wiele pseudonimów. Często mówiono na niego „Boss”, bo rządził lub „Chief”, bo na oddziale było jak na statku. Wszyscy chcieli dopłynąć szczęśliwie do portu. Teraz gdy nie ma doktora Bystrzanowskiego, w burcie jest dziura - mówi Dorota Zaborowska, sekretarka z OLAZA.

 

Ciasto i żółwik

 

Doktor Zbigniew Bystrzanowski niemal cały swój czas poświęcał pacjentom, ale nie zapominał też o pracownikach administracji.

- Wszędzie było go pełno, ale znalazł czas też dla nas. Lubił wpaść na słodkie ciasto albo chociaż zapytać o zdrowie - wspomina Irena Wójcicka z Działu Statystyki i Dokumentacji Medycznej. - Miał duże poczucie humoru, nawet na poważnych zebraniach potrafił opowiedzieć dowcip i rozluźnić atmosferę. Klepnął w ramię, wypił kawę, a z młodszymi przybił żółwika.

 

Mentor Zbyszek

 

Legendarnego lekarza wspomina także obecna dyrekcja szpitala. Dla doktora Jędrzeja Nowaczyka, zastępcy dyrektora ds. lecznictwa, doktor Bystrzanowski był mentorem.

- Doktor Bystrzanowski miał zdroworozsądkowe podejście do pacjentów. Charakteryzował się celnością diagnozy, umiejętnością trzeźwej oceny sytuacji i bezkompromisowością. Nigdy nie zamykał się jedynie na obowiązujące trendy. Zawsze miał swoje zdanie, którego potrafił obronić. Od lat pracował także jako lekarz profilaktyk. Była to praca związana z medycyną somatyczną, w której się odnalazł - tłumaczy doktor Jędrzej Nowaczyk.

- Pomimo mojego krótkiego stażu w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku, doktor Bystrzanowski wywarł na mnie niezwykle pozytywne wrażenie. Będę go wspominać jako człowieka ciepłego, wyrozumiałego a nader wszystko poświęconego pracy ze swoimi pacjentami, którzy nazywali go swoim „Papą”. Doktor jest i pozostanie częścią historii naszego Szpitala już na zawsze. Dziś chciałbym powtórzyć swoje słowa wypowiedziane nad jego grobem „do zobaczenia Zbyszku” - podsumował Mariusz Kaszubowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku.

 

*Doktor Zbigniew Bystrzanowski, wieloletni dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku i ordynator tutejszego Oddziału Leczenia Alkoholowych Zespołów Abstynencyjnych, zmarł w nocy z 4 na 5 grudnia 2020 roku.